poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział II

Błądziłam wzorkiem po dobrze oświetlonym pomieszczeniu,w którym było nie dość,że gorąco to do tego strasznie głośno!Czy tylko ja nie lubię takich miejsc?Cóż  czego nie robi się dla dzieci...
Przeniosłam pusty wzrok na Larę która z apetytem zajadała się frytkami,zaśmialam się cicho pod nosem widząc czerwoną od keczupu plamę na lewym policzku dziewczynki.Wzięłam do ręki białą serwetkę i wytarłam delikatnie ubrudzone miejsce na jej twarzy,co spowodowało u Lary szeroki uśmiech.
Oparłam się o swoje dłonie i chicho wypuściłam powietrze z ust,przytupując przy tym delikatnie butem w rytm mojej ulubionej piosenki która leciała w radiu.
-Mamo,ta pani się cały czas na nas patrzy.-usłyszałam ochrypnięty głos dziewczynki która wskazywała palcem na samotnie siedzącą kobietę przy ladzie,która popijała czekoladowego shake'a.
-Lara nie pokazuje się palcem!-energicznie opuściłam jej rękę i wyszeptałam ciche przepraszam w stronę blondynki.Westchnęłam cicho i przeniosłam wzrok na córkę,która odsunęła od siebie  pudełko od frytek-chodź kochanie,idziemy już.-wstałam z krzesła i założyłam na plecy dziewczynki jej różową ulubioną kurtkę,zarzuciłam ciemną torbę przez ramię i razem z Larą skierowałyśmy się do drzwi wyjściowych.Gdy wyszłyśmy miły i delikatny wiaterek oplótł nasze ramiona i zaczął  rozwiewać nasze włosy w lewo i prawo...
Ścisnęłam mocniej dłoń córki i skierowałam się w stronę nie oświetlonej uliczki.
-Poczekaj!-usłyszałam głuchy krzyk który z trudem dotarł do moich uszu.Zwolniłam krok i odwróciłam energicznie głowę  w stronę postaci,która zaczęła kierować się w naszą stronę.
Po kilku sekundach mogłam dostrzec,że to ta sama dziewczyna którą Lara wskazywała niegrzecznie palcem w restauracji w której byłyśmy kilka minut temu,nie rozumiem czego ona może ode mnie chcieć.
-Rivian?-moje usta otworzyły się a oczy powiększyły się nieznacznie w wyrazie zaskoczenia,zaraz,zaraz.Skąd ona zna moje imię?
-Tak,o co chodzi?-ścisnęłam jeszcze mocniej dłoń dziewczynki która zaczęła nerowo się  kręcić koło mojej lewej nogi.
-Isabella,mówi ci to coś?-dziewczyna posłała mi szeroki,ciepły uśmiech i z niecierpliwością czekała na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.Isabella,Isabella...Zaraz,o ile  pamiętam ona chodziła z Harry'm do jednej klasy!Ale jak to możliwe,że tak po prostu ją spotkałam?
-Co się stało,że znajdujesz się w Londynie?-podrapałam się nerwowo po głowie spoglądając matczynym wzrokiem na Larę.
-Długo by tu opowiadać.Lepiej ty mi powiedz dlaczego się przeprowadziłaś!-przewróciła oczami poczym przeniosła wzrok na dziewczynkę która cały czas stała obok mnie. -Twoja córka?
-Tak moja.Może masz ochotę wpaść do mnie?Jestem sama w domu więc będziemy miały dużo czasu żeby sobie wszystko opowiedzieć.-uważnie zlustrowałam jej twarz na której po chwili pojawił się ciepły uśmiech,który tak dobrze pamiętam.Pociągnęłam Larę za sobą i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Jak zwykle buzia Isabelli nie mogła chodź na chwilę się zamknąć,ale może i to dobrze?Lepiej to niż iść i nie zamienić ze sobą żadnego słowa.
-Harry'ego nie ma w domu,że siedzisz sama?-przez moją głowę kilkakronie zaczęło przechodzić to zdanie,które po paru sekundach w końcu do mnie dotarło.
-Ja..nie jestem z Harry'm już od czterech lat.-wypuściłam ciężko powietrze z ust i zacisnęłam mocno lewą dłoń na mojej koszulce.
-Rivian...Ja Cię przepraszam,po prostu ty i Harry wyprowadziliście się w tym samym momencie,więc myślałam,że jesteście nadal razem.-zaczęła nerowo kręcić głową w różne strony i mamrotać coś pod nosem.
-Spokojnie,nic się nie stało.-klepnęłam ją delikatnie po ramieniu śmiejąc się przy tym cicho.
Może i skłamałam,gdy tylko wypowiedziała imię Harry to w mojej głowie pojawił się istny chaos,wróciły wspomnienia,wspólnie spędzone chwile,wróciło wszystko...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie cichy głos Lary.
-Mamo,a kto to jest Harry?






----------------------
Witam w II rozdziale!
Kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział,więc mam nadzieje,że docenicie moją dość ciężką pracę!
Z góry dziękuje za komentarze i do zobaczenia!:*

30komentarzy=NEXT! 


poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział I

Usłyszałam cichy skrzyp drzwi a po chwili ochrypnięty głos mojej starszej siostry,który spowodował u mnie gęsią skórkę,która rozniosła się po całym ciele.
-Śpisz?-uniosiosłam delikatnie twarz ku górze i lekko uniosłam kąciki ust,co spowodowało u brunetki szeroki uśmiech.Jak ja uwielbiam jak ona się uśmiecha!
-Jak widać nie.-odpowiedziałam szeptem,przetarłam lekko mokry policzek i mozolnie podniosłam się z dużego śnieżnobiałego łóżka.
-Wiesz...dzwoniła do mnie Ciotka i poprosiła mnie abym...-zaczęła powoli,co chwila łapiąc głęboki oddech.Zerknęłam na nią podejrzliwie,nie wiedząc co ma mi do przekazania.Spokojnie,przecież ja nie gryze!
-Chciała abym na trochę przygarnęła do siebie Eleanor.Rivian wiem,że jej nie lubisz,ale przecież jakoś się dogadacie.-wypuściła ciężko powietrze z ust i zaczęła dokładnie lustrować moją twarz,która w tym momencie była...Obojętna?Po niezręcznej ciszy,która panowała w pokoju w końcu zabrałam głos.
-Masz rację jakoś się z nią dogadam.-zacisnęłam mocno wnętrze policzka i pondniosłam wzrok na moją siostrę która w tym momencie mrugnęła energicznie lewym okiem w moją stronę i opuściła mój pokój,szmerając ciche 'dobranoc'.
Jak pewnie się domyślacie nie przepadam za Eleanor,dlaczego?To pusta laska,która nie wie ile jest 2+2,a 10x10 to jest dla niej istna filozofia.Fakt może i jest ładna,zgrabna i ubiera się w najdroższych sklepach,ale uroda to nie wszystko!
To jest dom Nathalie i Roberta,więc w tym przypadku mam mało do powiedzenia.Rivian wierze,że dasz radę!

Położyłyłam zagrzane mleko z czekoladowymi płatkami w niebieskiej miseczce na stole a koło niej pomarańczowy soczek,który jest ulubionym smakiem Lary.
-Śniadanie!-krzyknęłam głośno spoglądając na duży salon w którym po chwili pojawiła się Lara,uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam dziewczynkę na ręce,posadziłam ją energicznie na krzesełko i delikatnie ucałowałam jej główkę.
-Smacznego!-powiedziałam wesoło,łapiąc żółtą ścierkę do ręki,którą szybko zaczęłam ścierać brudny blat w kuchni.
-Pyszne.-usłyszałam cichy pomruk dziewczynki która co chwila zerkała na mnie swoimi zielonymi oczami,które były równie piękne jak oczy Harry'ego.Tak bardzo przypominała mi mojego Hazzę...
Otarłam lekko zmęczone oczy w których zaczęły zbierać się łzy  i usiadłam obok Lary,która zajadała się śniadaniem.
-Mamo...kiedy w końcu przyjdzie tata?-dziewczynka odłożyła łyżeczkę do miski,oblizała językiem górną wargę i spojrzała się w moją stronę.Zacisnęłam mocno palce na mojej białej koszulce i z trudem spojrzałam na córkę,która patrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Lara,rozmawiałyśmy już o tym.-powiedziałam niemal niesłyszalnie,gładząc głowę dziewczynki.-tata jest daleko i nie wróci...
-Czyli mnie nie kocha?-zeszła z trudem z  krzesła stąpając małymi nóżkami w moją stronę.
-Tata zawsze będzie Cię kochał.-powiedziałam cicho biorąc dziewczynkę na kolana,poczułam na policzkach jej małe i delikatnie dłonie,z których płynęło niesmamowite ciepło.
Z każdym dniem jest mi co raz trudniej,chociaż minęły cztery lata,to nadal mam cichą nadzieję,że kiedyś spotkam Harry'ego,że Lara w końcu pozna swojego tatę.Jednak i z każdym dniem ta nadzieja wygasa,z każdym dniem staje się to coraz bardziej niemożliwe,niemożliwe...

---------
Witajcie w nowym rozdziale!
Od razu przepraszam,że taki krótki,ale muszę się rozpisać.
Obiecuję,że dalsze będą o wiele dłuższe!:) 
Mam nadzieje,że zobaczę na dole pare komentarzy,które są dla mnie bardzo ważne!
Do zobaczenia;*