czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział IV

Wzięłam czerwony kubek z gorącą herbatą do ręki i usiadłam na śnieżnobiałą kanapę która znajdowała się w salonie.Przygryzłam mocno dolną wargę i przykryłam się jasnym kocykiem,który leżał po mojej lewej stronie.Zaczęłam rozkoszować się chwilą ciszy której nie miałam na codzień,tego było mi potrzeba.Odłożyłam gorący kubek na stoliczek i połozyłam swoją głowę na małą poduszkę.Wzięłam swój telefon do ręki i zaczęłam grzebać w nim bez celu.
Nagle do moich uszu napłynął cichy skrzyp drzwi i śmiech Lary,który byłabym w stanie rozpoznać wszędzie,dosłownie!
Otarłam lekko oczy i mozolnie wstałam z kanapy,obciągając przy tym bluzkę która niebezpiecznie podwinęła się do góry.
-Mamusiu!-dziewczynka krzyknęła głośno,podbiegła do mnie  i złapała mnie mocno za nogi.Uśmiechnęłam się lekko i wzięłam ją na ręce.
-Dziękuje,że się nią zajęłaś.-posłałam nerwowy uśmiech w stronę Eleanor przytulając przy tym do siebie Larę.-Grzeczna chociaż była?
-Doskonale wiesz,że dla mnie to żaden problem,poza tym świetnie się z nią  bawiłam i była naprawdę grzeczna.-zaśmiała się cicho zakrywając lewą ręką swoje usta.
-To ja pójdę na zakupy,a ty sobie odpocznij.Należy Ci się.-poklepałam lekko Eleanor po ramieniu i skierowałam się do przedpokoju.


-I co robiłaś z Ciocią?-uśmiechnęłam się do Lary wkładając do wózka jej ulubioną czekoladę.
-Byłyśmy na frytkach,a potem jej chłopak zabrał nas do kina.-powiedziała radośnie i skocznym krokiem podbiegła do lodówki.
-Eleanor ma kogoś?-zmarszczyłam maksymalnie moje czarne brwi i spojrzałam na Larę która energicznie podeszła do wózka.
-Tak,Lou jest naprawdę fajny,jest sławny i w ogóle,nawet mi zaśpiewał!-złapała się za wózek i pociągnęła go dalej.-Chce mieć takiego tatę.-dodała cicho patrząc na mnie smutno.
Ścisnęłam mocno wózek i spojrzałam nerwowo na Larę która cały czas wpatrywała się we mnie zielonymi tęczówkami.Nic nie mówiąc przytuliłam do siebie dziewczynkę i bez słowa pociągnęłam ją za sobą do kasy.
Zgasiłam światło i zamknęłam drzwi od pokoju Lary,wypuściłam cicho powietrze z ust i zeszłam mozolnie na dół.Odgarnęłam włosy do tyłu i usiałam na kanapę obok Eleanor która zajadała się sałatką.
-Nie chwaliłaś się,że masz chłopaka.-zaśmiałam się cicho i spojrzałam na brunetkę która momentalnie pobladła.
-A no...wiesz.Co ja ci się będę chwalić.-odpowiedziała nerwowo i odłożyła pustą miskę na stół.
-A teraz opowiadaj jaki jest.-skrzyżowałam nogi i oparłam się o kanapę lustrując dokładnie twarz dziewczyny.
-Cóż...Ma na imię Louis,może go znasz może nie,ma dwadzieścia dwa lata i jest członkiem zespołu.Jesteśmy już razem ponad rok,a on dzisiaj akurat przyleciał do Londynu więc spotkaliśmy się.-mówiła,a uśmiech w ogóle nie schodził jej z twarzy.Tak,wiem jak to jest...
-Zespół mówisz...-związałam włosy w lekkiego koczka i zaczełęłam delikatnie gładzić mój niebieski sweterek.
-Jest pięciu chłopaków,Louis,Liam,Zayn,Niall i...-mówiła z natchnieniem gdy nagle usłyszałam ciche dreptatnie w naszą stronę.
Przekręciłam głowę w lewą stronę i ujrzałam Larę,która stała w różowej piżamce z misiem w ręku i ocierała rączkami zmęczone oczy.
Mruknęłam cicho i podrapałam się nerwowo po głowie.
-Przepraszam Cię,dokończymy rozmowę jutro,miłej nocy.-uśmiechnęłam się w stronę Eleanor i energicznie podeszłam do Lary,która wpatrywała się w moją stronę.Wzięłam małą na ręcę i pomachałam ręką w stronę Elki i poszłam na góre.
Gdy siedziałam obok łóżka Lary poczułam wibrację w lewej kieszeni spodni.Wyjęłam telefon i przejechałam kciukiem po ekranie w celu odblokowania.
Nathalie:
Przepraszam Rivian,że się nie odezwałam, będę za cztery dni w domu.Robert zabrał mnie do Paryżu,miłej nocy kochana!

27komentarzy=NEXT!


--------------------------------
Witam was w IV rozdziale!
Dodałam go wcześniej ponieważ,ponieważ... 
Po prostu szybciej go napisałam!xd 
Ale dobra,myślę,że trochę przynudzam czy coś ;__; 
Ale obiecuje,ze akcja raczej się rozkręci.
Dziękuje za wszystkie komentarze i licze na sporo komentarzy pod tym rozdziałem!
Wierze was miśki!x 
Kocham i do zobaczenia!:*

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział III

Usiadłam na krzesełku obok leżącej Lary,uśmiechnęłam się lekko i pogładziłam jej małą główkę.
-Mamo-usłyszałam cichy szept dziewczynki.-nie odpowiedziałaś mi kto to Harry.-przeniosła swoje zielone tęczówki wprost w moją stronę,przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz,a ręce zaczęły drżeć nieznacznie.
-Harry...-powiedziałam cicho,ocierając lekko mój policzek na którym pojawiła się pojedyńcza łza.-to jest kolega ze szkoły,stare dzieje-wypuściłam lekko powietrze z ust  i pokręciłam głową,próbując w jakiś sposób  uspokoić się przed Larą.
-To był twój chłopak?-podniosła się do siadu skrzyżnego i położyła swoją małą rączke na moją.
-Tak-zaśmiałam się-Kiedyś ty też będziesz miała chłopaka,przyjdzie na to czas.-musnęłam lekko jej policzek i zgasiłam małą lapkę po lewej stronie jej łóżka.-Dobranoc kochanie.-wstałam po cichu z krzesła i powędrowałam w stronę drzwi.
Zamknęłam drzwi od pokoju Lary i skierowałam się do mojej sypialni,która znajdowała się na przeciwko pokoju dziewczynki.

Mój sen przerwał blask słońca który padał przez żeluzje,otarłam lekko zmęczone oczy i usiadłam do siadu skrzyżnego.Mruknęłam cicho pod nosem i wyszłam mozolnie z łóżka.Powędrowałam do łazienki i wzięłam szybki,zimny prysznic.Ubrałam na siebie ciuchy i zeszłam na dół.
Do mich uszu dotarł,bardzo mi znany głos i wkurzający śmiech,którego tak nienawidziłam.Oho!Czy jaśnie królewna już przyjechała?Zacisnęłam mocno wnętrze policzka i z trudem skierowałam się do salonu
-Cześć.-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem i przytuliłam lekko Eleanor,jak zwykle piękną,ładnie pachnącą i taką zabawną...
-Rivian!Jak Ty się zmieniłaś,dawno Cię nie widziałam.-pisknęła i ścisnęła mnie jeszcze mocniej.-a gdzie twój skarbek?
-Śpi jeszcze.-odpowiedziałam cicho,zaciskając jeszcze mocniej skrawek mojego ulubionego sweterka.
-Dziewczyny ja muszę lecieć do pracy,zostawiam was same.-Nathalie uśmiechnęła się w naszą stronę i zniknęła w przedpokoju.No musiała mi to zrobić!Nie dość,że dzisiaj muszę iść do banku w ważnej sprawie to jeszcze będę musiała ze sobą targać Larę.Boże...
-Kurcze,o jedenastej muszę lecieć do banku..-wypuściłam głośno powietrze z ust i spojrzałam na zegarek,który wskazywał godzinę 10:25.
-Nic się nie przejmuj,zajmę się Larą.-zaśmiała się pod nosem i usiadła na kanapę.Chociaż to-powiedział  iroiczny głosik w mojej głowie.
Poszłam na górę do pokoju córki,weszłam do środka i ujrzałam Larę która próbowała się sama ubrać.Zaśmiałam się cicho i podeszłam do dziewczynki,pomogłam jej w ubraniu się i wzięłam ją na ręce.
-Zaraz muszę lecieć do banku,Ciocia Eleanor się tobą zaopiekuje.-posłałam ciepły uśmiech  w stronę dziewczynki i szybko musnęłam jej policzek.Wzięłam ją na ręce i wyszłam z pokoju.
-A jeżeli mnie nie polubi?-spojrzała się na mnie dużymi oczami i lekko położyła małe dłonie na moich policzkach.
-Polubi,jesteś miłą,fajną dziewczynką.A Ciocia Eleanor też jest fajna,pójdziecie na frytki na plac zabaw,gdzie będziesz tylko chciała.-powiedziałam ze spokojem ostrożnie schodząc po schodach.
--Lara poznaj Ciocię Eleanorr.-powiedziałam z szerokim uśmiechem,próbując uspokoić nerwy,które w tej chwili we mnie panowały.
-Cześć Lara,jaka ty śliczna.-Eleanor wzięła ją na ręce i przytuliła do siebie,zacisnęłam mocno wnętrze policzka,patrząc w stronę dziewczyny.Mam nadzieję,że pod moją nieobecność się nic nie stanie.-gardziłam się  w myślach.
Pomachałam w stronę dziewczyn,założyłam buty na stopy,wzięłam czarną kurtkę z wieszaka i szybko opuściłam dom.

Minęły dwie godziny i wróciłam zmęczona do domu.
Położyłam torebkę na szafce i weszłam w głąb mieszkania,wszędzie było cicho i spokojnie.Czyżby nikogo nie ma?


-------------------------
Witajcie w III rozdziale!
Z góry was przepraszam,że tak długo się nie pojawiał,ale nie miałam zbytnio czasu żeby napiać jakikolwiek rozdział. 
No,ale co będę gadać. ;) 
Mam nadzieje,że rozdział się pododba i że ktoś jeszcze czyta tego bloga!:* 

29komentarzy=NEXT


poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział II

Błądziłam wzorkiem po dobrze oświetlonym pomieszczeniu,w którym było nie dość,że gorąco to do tego strasznie głośno!Czy tylko ja nie lubię takich miejsc?Cóż  czego nie robi się dla dzieci...
Przeniosłam pusty wzrok na Larę która z apetytem zajadała się frytkami,zaśmialam się cicho pod nosem widząc czerwoną od keczupu plamę na lewym policzku dziewczynki.Wzięłam do ręki białą serwetkę i wytarłam delikatnie ubrudzone miejsce na jej twarzy,co spowodowało u Lary szeroki uśmiech.
Oparłam się o swoje dłonie i chicho wypuściłam powietrze z ust,przytupując przy tym delikatnie butem w rytm mojej ulubionej piosenki która leciała w radiu.
-Mamo,ta pani się cały czas na nas patrzy.-usłyszałam ochrypnięty głos dziewczynki która wskazywała palcem na samotnie siedzącą kobietę przy ladzie,która popijała czekoladowego shake'a.
-Lara nie pokazuje się palcem!-energicznie opuściłam jej rękę i wyszeptałam ciche przepraszam w stronę blondynki.Westchnęłam cicho i przeniosłam wzrok na córkę,która odsunęła od siebie  pudełko od frytek-chodź kochanie,idziemy już.-wstałam z krzesła i założyłam na plecy dziewczynki jej różową ulubioną kurtkę,zarzuciłam ciemną torbę przez ramię i razem z Larą skierowałyśmy się do drzwi wyjściowych.Gdy wyszłyśmy miły i delikatny wiaterek oplótł nasze ramiona i zaczął  rozwiewać nasze włosy w lewo i prawo...
Ścisnęłam mocniej dłoń córki i skierowałam się w stronę nie oświetlonej uliczki.
-Poczekaj!-usłyszałam głuchy krzyk który z trudem dotarł do moich uszu.Zwolniłam krok i odwróciłam energicznie głowę  w stronę postaci,która zaczęła kierować się w naszą stronę.
Po kilku sekundach mogłam dostrzec,że to ta sama dziewczyna którą Lara wskazywała niegrzecznie palcem w restauracji w której byłyśmy kilka minut temu,nie rozumiem czego ona może ode mnie chcieć.
-Rivian?-moje usta otworzyły się a oczy powiększyły się nieznacznie w wyrazie zaskoczenia,zaraz,zaraz.Skąd ona zna moje imię?
-Tak,o co chodzi?-ścisnęłam jeszcze mocniej dłoń dziewczynki która zaczęła nerowo się  kręcić koło mojej lewej nogi.
-Isabella,mówi ci to coś?-dziewczyna posłała mi szeroki,ciepły uśmiech i z niecierpliwością czekała na jakąkolwiek odpowiedź z mojej strony.Isabella,Isabella...Zaraz,o ile  pamiętam ona chodziła z Harry'm do jednej klasy!Ale jak to możliwe,że tak po prostu ją spotkałam?
-Co się stało,że znajdujesz się w Londynie?-podrapałam się nerwowo po głowie spoglądając matczynym wzrokiem na Larę.
-Długo by tu opowiadać.Lepiej ty mi powiedz dlaczego się przeprowadziłaś!-przewróciła oczami poczym przeniosła wzrok na dziewczynkę która cały czas stała obok mnie. -Twoja córka?
-Tak moja.Może masz ochotę wpaść do mnie?Jestem sama w domu więc będziemy miały dużo czasu żeby sobie wszystko opowiedzieć.-uważnie zlustrowałam jej twarz na której po chwili pojawił się ciepły uśmiech,który tak dobrze pamiętam.Pociągnęłam Larę za sobą i ruszyłyśmy w stronę mojego domu.
Jak zwykle buzia Isabelli nie mogła chodź na chwilę się zamknąć,ale może i to dobrze?Lepiej to niż iść i nie zamienić ze sobą żadnego słowa.
-Harry'ego nie ma w domu,że siedzisz sama?-przez moją głowę kilkakronie zaczęło przechodzić to zdanie,które po paru sekundach w końcu do mnie dotarło.
-Ja..nie jestem z Harry'm już od czterech lat.-wypuściłam ciężko powietrze z ust i zacisnęłam mocno lewą dłoń na mojej koszulce.
-Rivian...Ja Cię przepraszam,po prostu ty i Harry wyprowadziliście się w tym samym momencie,więc myślałam,że jesteście nadal razem.-zaczęła nerowo kręcić głową w różne strony i mamrotać coś pod nosem.
-Spokojnie,nic się nie stało.-klepnęłam ją delikatnie po ramieniu śmiejąc się przy tym cicho.
Może i skłamałam,gdy tylko wypowiedziała imię Harry to w mojej głowie pojawił się istny chaos,wróciły wspomnienia,wspólnie spędzone chwile,wróciło wszystko...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie cichy głos Lary.
-Mamo,a kto to jest Harry?






----------------------
Witam w II rozdziale!
Kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział,więc mam nadzieje,że docenicie moją dość ciężką pracę!
Z góry dziękuje za komentarze i do zobaczenia!:*

30komentarzy=NEXT! 


poniedziałek, 3 listopada 2014

Rozdział I

Usłyszałam cichy skrzyp drzwi a po chwili ochrypnięty głos mojej starszej siostry,który spowodował u mnie gęsią skórkę,która rozniosła się po całym ciele.
-Śpisz?-uniosiosłam delikatnie twarz ku górze i lekko uniosłam kąciki ust,co spowodowało u brunetki szeroki uśmiech.Jak ja uwielbiam jak ona się uśmiecha!
-Jak widać nie.-odpowiedziałam szeptem,przetarłam lekko mokry policzek i mozolnie podniosłam się z dużego śnieżnobiałego łóżka.
-Wiesz...dzwoniła do mnie Ciotka i poprosiła mnie abym...-zaczęła powoli,co chwila łapiąc głęboki oddech.Zerknęłam na nią podejrzliwie,nie wiedząc co ma mi do przekazania.Spokojnie,przecież ja nie gryze!
-Chciała abym na trochę przygarnęła do siebie Eleanor.Rivian wiem,że jej nie lubisz,ale przecież jakoś się dogadacie.-wypuściła ciężko powietrze z ust i zaczęła dokładnie lustrować moją twarz,która w tym momencie była...Obojętna?Po niezręcznej ciszy,która panowała w pokoju w końcu zabrałam głos.
-Masz rację jakoś się z nią dogadam.-zacisnęłam mocno wnętrze policzka i pondniosłam wzrok na moją siostrę która w tym momencie mrugnęła energicznie lewym okiem w moją stronę i opuściła mój pokój,szmerając ciche 'dobranoc'.
Jak pewnie się domyślacie nie przepadam za Eleanor,dlaczego?To pusta laska,która nie wie ile jest 2+2,a 10x10 to jest dla niej istna filozofia.Fakt może i jest ładna,zgrabna i ubiera się w najdroższych sklepach,ale uroda to nie wszystko!
To jest dom Nathalie i Roberta,więc w tym przypadku mam mało do powiedzenia.Rivian wierze,że dasz radę!

Położyłyłam zagrzane mleko z czekoladowymi płatkami w niebieskiej miseczce na stole a koło niej pomarańczowy soczek,który jest ulubionym smakiem Lary.
-Śniadanie!-krzyknęłam głośno spoglądając na duży salon w którym po chwili pojawiła się Lara,uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam dziewczynkę na ręce,posadziłam ją energicznie na krzesełko i delikatnie ucałowałam jej główkę.
-Smacznego!-powiedziałam wesoło,łapiąc żółtą ścierkę do ręki,którą szybko zaczęłam ścierać brudny blat w kuchni.
-Pyszne.-usłyszałam cichy pomruk dziewczynki która co chwila zerkała na mnie swoimi zielonymi oczami,które były równie piękne jak oczy Harry'ego.Tak bardzo przypominała mi mojego Hazzę...
Otarłam lekko zmęczone oczy w których zaczęły zbierać się łzy  i usiadłam obok Lary,która zajadała się śniadaniem.
-Mamo...kiedy w końcu przyjdzie tata?-dziewczynka odłożyła łyżeczkę do miski,oblizała językiem górną wargę i spojrzała się w moją stronę.Zacisnęłam mocno palce na mojej białej koszulce i z trudem spojrzałam na córkę,która patrzała na mnie z zaciekawieniem.
-Lara,rozmawiałyśmy już o tym.-powiedziałam niemal niesłyszalnie,gładząc głowę dziewczynki.-tata jest daleko i nie wróci...
-Czyli mnie nie kocha?-zeszła z trudem z  krzesła stąpając małymi nóżkami w moją stronę.
-Tata zawsze będzie Cię kochał.-powiedziałam cicho biorąc dziewczynkę na kolana,poczułam na policzkach jej małe i delikatnie dłonie,z których płynęło niesmamowite ciepło.
Z każdym dniem jest mi co raz trudniej,chociaż minęły cztery lata,to nadal mam cichą nadzieję,że kiedyś spotkam Harry'ego,że Lara w końcu pozna swojego tatę.Jednak i z każdym dniem ta nadzieja wygasa,z każdym dniem staje się to coraz bardziej niemożliwe,niemożliwe...

---------
Witajcie w nowym rozdziale!
Od razu przepraszam,że taki krótki,ale muszę się rozpisać.
Obiecuję,że dalsze będą o wiele dłuższe!:) 
Mam nadzieje,że zobaczę na dole pare komentarzy,które są dla mnie bardzo ważne!
Do zobaczenia;*

sobota, 4 października 2014

Prolog

-Księżniczka wydostała się z zamku i odjechała z księciem na pięknym białym koniu,następnie żyli długo,długo i szczęśliwie.-szepnęłam cichutko nad uszkiem dziewczynki która już zasnęła,odgarnęłam jej puszyste brązowe włosy za ucho i pogłaskałam ją delikatnie po policzku.
Zamknęłam jej ulubioną książkę i zostawiłam obok na półce,zgaszając malutką lampkę która stała na różowej szafce obok łóżka. 
-Śpij dobrze.-szepnęłam opierając się drzwi,wypuściłam cicho powietrze z ust i opuściłam pokój przymykając lekko drzwi.
Szurając po podłodze białymi puszystymi laczkami doszłam do swojego pokoju który znajdował się obok pokoju Lary.Uchyliłam lekko okno i usiadłam na łóżku biorąc do ręki zdjęcie które już od kilku lat znajduje się w moim pokoju,przejechałam delikatnie opuszkiem palca po jego twarzy,z trudem powstrzymując łzy.Bolała mnie jego nieobecność,cholernie bolała
lily collins
.




Pamiętam, że byłeś najprzystojniejszym i najfajniejszym chłopakiem w szkole,każda dziewczyna chciała z tobą chociaż raz zamienić jedno słowo.Ja natomiast byłam zwykłą cichutką dziewczyną,która nie miała przyjaciół i z nikim nie gadała...Pewnego bajecznego dnia odezwałeś się do mnie,chciałeś żebym wytłumaczyła ci zadanie z matematyki,ja oczywiście nie umiałam ci odmówić... 
Przyszedłeś do mnie do domu i tak nasza wspólna historia się zaczęła... 
Zaczęliśmy się spotykać coraz częściej,dzięki tobie uśmiech na mojej twarzy pojawiał się niemal codziennie,sprawiałeś,że dzień przebiegał inaczej. 
Pamiętam ten dzień gdy poszliśmy  do lasu razem z twoją paczką,zrobiliśmy biwak,ognisko,mieliśmy zamiar dobrze się bawić.
Twój najlepszy przyjaciel Alex przyniósł alkohol.Wypiliśmy za dużo,za dużo... 
Przez dwa kolejne dni źle się czułam,wymioty,drgawki i bóle głowy.Nie wiedziałam co się dzieje,gdy moja starsza siostra przyniosła mi test ciążowy wpadłam w szał,ja w ciąży,przecież jest to niemożliwe.
Po piętnastu minutach moje życie obróciło się o 180stopni,w wieku 15lat miałam zostać mamą,jednak nie żałuje,że urodziłam Larę. 
Po trzech dniach przemyśleń postanowiłam,że powiem Ci całą prawdę,podjechałam pod twój dom.Okazało się,że nie ma nikogo w środku,wyjęłam telefon i kilka razy próbowałam się z tobą skontaktować,nie odbierałeś... 
Następnego dnia dostałam sms'a - 
Przepraszam Rivian,że Ci nic nie powiedziałem.Musiałem wyjechać aby spełniać swoje marzenia,może jeszcze kiedyś się zobaczymy.
Całuje Harry.